Jeśli w przeciągu krótkiego czasu umiera we wsi lub w samej tylko rodzinie kilka osób, to przyczyną tych wypadków śmierci jest òpi lub podobny mu wieszczi, czyli osoba, która pierwsza zmarła. Òpi to zmarły opuszczający mogiłę i błądzący po ziemi w zamiarze przyprawienia innych o śmierć, upiór. […] Òpi rodzi się zwykle z dwoma zębami, które należy natychmiast wyłamać. Ponadto można go za życia rozpoznać po czerwonych drobnych żyłkach na twarzy, które nie giną po śmierci, ale jeszcze bardziej stają się wyraziste. Zwłoki powoli stygnące lub robiące się wiotkie są niezbitym dowodem na to, że zmarły będzie wstawał z grobu. Skuteczną zaporę przed takim zmarłym stanowią liczne jeziora i rzeki na Kaszubach oddzielające wioskę od cmentarza. Nie wszędzie jednak woda dzieli wieś od cmentarza. Chcąc się uchronić przed szkodliwym wpływem òpiégò należy jego zwłoki zabezpieczyć, czyli òpatrzec przed złożeniem do grobu, podobnie jak zwłoki wieszczégò. Tak np. rzucają mak na podejrzanego zmarłego lub sypią mu garść ziemi pod brodę spod krzyżujących się miedz lub z wykopanego dla niego grobu. Będzie on mógł podnieść się dopiero wtedy, gdy pogryzie cały mak lub ziemię. Trwa to jednak bardzo długo, ponieważ na pogryzienie jednego ziarnka maku czy piasku potrzebuje on cały rok. Umarłi mùszi miec robòtã, tej òn nie wstónie – mówi przysłowie. Bardzo często szkody wyrządzane przez òpiégò przypisuje lud wieszczémù, utożsamiając jednego z drugim.
źródło: Sychta B., Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej, t. III, s. 330-333
Aha, taczé, ò to… Jô nie wiém, to òni tu gôdelë, że tu bëła takô Makùrôtka w Lësëch Jamach. Òna gôda, jô nie wiém, chto to béł ùmarłi, ale òna gôda, że òna, nibë ta białka, że òna so robiła czerwònô richtich tegò… Òni mùszelë jic na smãtôrz, té jô so domëslëła, że na smãtôrz jic, ti zemi przëniesc jakòs. Ti zemi przënioslë. Jô nie wiém, czë to tam òbłożëlë, cos, że té to jã minãło, że òna bë so bëła pòdniosła, czë cos. To je òpi òni na to gôdelë.
Aha, takie, o to… Ja nie wiem, to oni tu mówili, że tu była taka Makuratka w Lisich Jamach. Ona mówiła, ja nie wiem, ktoś umarł, ale ona mówiła, że ona, niby tak kobieta, że ona robiła się prawdziwie czerwona… Oni musieli iść na cmentarz, teraz się domyśliłam, na cmentarz pójść, tej ziemi przynieść jakoś. Tej ziemi przynieśli. Ja nie wiem, czy oni to tam obłożyli, coś, ze to ją minęło, że ona podniosłaby się, czy coś. To jest òpi na to mówili.