Przejdź do treści
X

Relacje

Jadwiga Szwaba

Jadwiga Szwaba

Rosjanie przyjechali, wojsko, i zebrali wszystkich chłopów, z całej wiosczi, co bëło.

Komentarz

Zbrojna agresja Związku Sowieckiego i Niemiec na Polskę we wrzesniu 1939 roku rozpoczęła II wojnę światową. 2 września 1940 roku na mocy reskryptu Heinricha Himmlera, który pełnił funkcję komisarza Rzeszy do spraw wzmacniania niemczyzny, została wprowadzona niemiecka lista narodowościowa – folkslista. Na terenach Rzeczypospolitej, które anektowała III Rzesza, folkslistę wprowadzono zarządzeniem z 4 marca 1941 roku. Osoby, które podpisały volkslistę, były wcześniej ankietowane. Na podstawie ankiety dokonywano przydzielenia do jednej z czterech grup, tj. Volksdeutscher, Deutschstämmige, Eingedeutschte, Rückgedeutschte. Kategoria 3 – Eingedeutschte – odnosiła się do autochtonów: Górnoślązaków, Kaszubów, Mazurów, których Niemcy uważali za częściowo spolonizowanych, oraz Polaków o niemieckim pochodzeniu pozostających w związkach małżeńskich z Niemcami. II wojna światowa zakończyła się w maju 1945 roku. Dla Polski jednak nie był to koniec walki o odzyskanie niepodległości, a przejście z jednej okupacji pod drugą. Armia Czerwona zajęła Polskę, realizując sowiecką politykę ekspansji, która miała polegać m. in. na utworzeniu z Rzeczpospolitej republiki sowieckiej.

PL

Ja pamiętam, „pamiãtóm”, jak wojsko jechało. To były, jak się wojna zaczęła, oni przyjechali tam od strony lasu, od Borzestowa. I òni tak, szła droga przez nasze pole i òni tą drogą jechali, i teraz szło takie, były takie skrzyżowanie. Szła droga dokoła, a myśmy mieli tu gospodarstwo, i oni nie wjechali na podwórko. Teraz oni nie chcieli przez podwórko tu jechać i tu był taki ogród, to oni na tych koniach, to ja pamiętam, na tych koniach przez ten płot przeskakali, żeby na drogę wjechać. No wojsko, to było jeszcze polskie wojsko. A później, jak wojna się skończyła, no wtedy co, wtedy ja pamiętam, najpierw ti Niemcy przeszli, oni zabrali konie te najlepsze, co były. Dwa konie, myśmy mieli trzy, to dwa zabrali. Tylko jeden został, ten starszy. A drugiego dnia już Rosjanie weszli. To ti zabrali wszystko. I świnie, i krowy, to, co było. Tam jedna krowa została i chyba świnia z prosiakami malutkimi. Nic więcej. Reszta wszystko pozabrali. I tam na podwórku sobie ognisko zrobili, i tam oni piekli sobie te świnie, mięso. Do domu oni nanosili, pełno w pokojach, pełno słomy ze stodoły, łóżka, wszystko zajęli. Ja nie wiem, te starsi rodzeństwo to było, tam była taka piwnica, to oni się zawsze tam schowali, że tam nie bëło widzec wejścia. I òni tam sedzelë. „Jo, jakô cotka”? No wszystkie, „wszëscë”, bò bëła, „Renata”, ti starsze, „ti starszi”, bëła Helena, „Mónika”, Stanisława, Stasia była i Władek. To trójka. „A Mónika”? No Mónika była dwa lata starsza ode mnie, to ona… „No to jak béł kùńc wòjnë, no té òna bë miała”? Ja pamiętam, ja siedziałam, „trzenôsce lat”, z moimi rodzicami, z mamą, z tatą na ławie. To była taka ławka i był piec kaflowy. Pod tym piecem myśmy siedzieli, a tam dokoła było wszystko pełno, pozajęte. Oni byli małi jeszcze. To był, jak ten brat był, Józef był, to miał roczek chyba, nawet nie, w maju, jo, roczek. On się 1944 urodził. A ta miała te 7 lat. „Ale w sztërdzesce piątim, jo”? W sztërdzesce piątim rokù to bëło, no jo. To bëło w marcu, dzesątégò marca oni weszli do nas. „Tak dokładno”? No, a pózni, dwa tigòdnie pózni, wtedy oni, Rosjanie przyjechali, wojsko, i zebrali wszystkich chłopów, z całej wiosczi, co bëło. Wszësczich chłopów zebrelë i ù nas béł ten, taki ogród duży przy domu tam na tim, przy drodze. Tam oni wszystkich sprowadzili, ale ich wszystkich zabrali gdzieś tam pod, jô nie wiém, pod Malbork gdzieś tam. I dwa tigòdnie òni jich trzimelë. „Wëwiozlë, jo”? Pózni wszëscë wrócëlë, tylko jeden nie przyszedł, ten sąsiad. To był Stankowski. On był tak, jak, to był jeszcze właściwie kuzn mojego tatë. I ten nie przyszedł. I o tym ślad zaginął, i… Ani gdzie on je pochowany, ani nic nicht nie wié. On zachòrzôł i òn tam, „òstôł, jo”, umarł po prostu, „a, ùmarł, jo”. „A rodzëna? Òni nie wiedzelë? Nie dostelë nic”? Nié, òni so nie dowiedzelë po prostu, gdze òn béł pòchòwany, ani nic. Òni nie pòwiedzelë. „A do Malborga, a mòże to bëło na Bëdgòszcz, tam”? Nie, tu gdzieś. To było pod Malbork. Tu gdzieś to było. „Jo? Mòże tam bëłë jaczis obozë przejscowé, no nie wiém, dlô tëch”. Tak gdzieś to było pod Malbork, Chełm, czy gdzieś tak, a nie wiem. W tã stronã tam gdzieś jo. „A òbczas wòjnë chto tam so ùkriwôł”? Ù nas no tam bëlë ci, to bëłë òstatné już te, ostatny chyba parę miesięcy, tylko przez zimę, ti Francuzi dwaji. Oni uciekli tam, ten wujek z Borzestowa ich przyprowadził. Oni tam byli pojmani, nié, do, w pojmani do po prostu, niemieckie wojskich jich, „jeńcy”, jeńców jako, no. I oni, jak oni ich prowadzili gdzieś tam, nie wiem, gdzieś na zachód, to oni uciekli z tego, z tego jakoś się tam schowali i ich… „A w jaczim miesącu to bëło? Zëmą”? No ja wiem, że przez zimę oni tam byli. Zamiast, ti Rosjanie weszli, to oni jeszcze byli. A jak długò òni tam bëlë, to ja nie wiem. „A ti to nie bëlë, co ze Stutthofu szlë mòże”? No to bëlë. Właśnie, że òni prowadzili ich. „No, ale tamtądkã”? To było wojsko tylko. „A wojsko. To jest co innego”. Tam tak i tam było różne chyba. Francuskie, angielskie, te wojsko, co tu, ci, co to spadali z tych spadochronów tych i to òni tu jich powitali, i oni ich trzymali, ale oni ich prowadzili gdzieś tu na zachód, tam od Bydgoszcza, czy skąd, i, także oni tu, tu òni gdzieś jima uciekli jakoś tam. „A co so z nima stało”? Nastały? „Nié, co so z nima stało”? No to ja nie wiem. Rosjanie ich zabrali. „To òni jich nalezlë”? Nié, bò òni po prostu się poddali. Oni myśleli, że to już jest teraz wyzwolenie, wojsko jest rosyjskie, polskie, że òni jich, ja nie wiem. Później oni nic nie dali, żadnej wiadomości, gdzie oni zostali. Nie wiem, co oni z nimi zrobili. To my, nikt nie wiedział. „A w jaki sposób oni, jak òni ze sobą gôdelë”? Òni po angielsku, mój tata rozmiôł po angielsku, bo òn béł trzë lata w niewoli angielskiej w tam, w Anglii, „ pò pierszi wòjnie”, także, a i w ogóle po niemiecku też. Przecież oni do szkòłë niemiecczi chòdzëlë pod zaborami, także òni niemiecku, a w ogóle mój tata w ogóle po niemiecku rozmiôł. A i ten Francuz jeden mówił pò, ten, ten jeden béł taki większy, ten taki mniejszy ja pamiętam, ten młodszy chyba. Ten umiał , rozmawiac pò niemieckù trochę i po angielsku, także oni się dogadali tam jakoś. „A nie bëło niżódnégò taczégò kłopòtu z przëjãcym dodóm cëzégò człowieka”? Nié. Najgorsze to było, ale to było szybciej chyba dwa lata, jak ten sąsiada napadli na niego Niemcy. Rano, o czwartej, czy którejś tam godzinie, piatej. I, bo on miał dwóch takich starszych, już dorosłych synów i oni się tam ukrywali w tych lasach. Tam był taki bunkier i tam oni siedzieli. A w nocy, wtedy oni czasem przëszlë dodóm i tam, żeby so zabrac jakąś żywność. I tam doch chtos musiał donieść na nich, że òni tam są, że oni się ukrywają. I ti Niemcy, to bëło wojsko, tam policja, czë co to tam było, nie wiém, oni go bili, tego dziadka. Boże, jak on wrzeszczał głosno. To było słychać wszędzie, jo, ale on nie powiedział, a oni w tej nocy byli tam w domu, ale że jakoś òni tam się dowiedział, i òni, że oni akurat wyszli i oni szli tą drogą tak przez pole do lasu, a to były, deszcz padał, i to było wszystko widać, te stopy. Tak mój tata wzął, szybko wëpuscył krowë i ta starszô siostra wzięła szybko, pomógł jej tam zapędzić na tą drogę, żeby one szły tą drogą, i żeby oni te ślady zaginęły, nie było widać. I, ale ona nie wiedzała ò co chòdzało, ò co tam bëło, rozchòdzało, ale szła z tymi krowami do tego, tym drogą je pędziła tam kawał na pola. I tam oni nie znaleźli ich, ale tego ojca ich wzięli. Tego dziadka wzięli. „Reutra”? Nié, to był Szczypior. „A, Szczypior. Mie so wiedno mil, Szczypiori”. Sąsiad. Wzãli go tam do tych lagrów i òn tam béł chwilã, ale rodzina musiała opuścić ten dom i się wyprowadzić. Tam bëła, ta matka była i bëłë jeszcze dwie córki. Té òni so mùszelë wynieść z tegò. To opuścić ten to gospodarstwo i to. Tam później przyszli, taki Litwini to byli. Dwie rodziny mieszkały chyba rok, czy jakoś. Tam byli, tam byli, syn tam był taki w naszim wieku wtenczas. Bëłë córka i syn, chłopak i dziewczyna. Także te rodziny tam były dobre. One przychodziły, tam przynosiły tam różne rzeczy. Takie ciasteczka tam, zabawki, nie wiem. Byli dobrzy, dobrzy ludzie to byli, ale oni po polsku mówili też. No i co tam, więcej nic nie było. Po wojnie ta rodzina jedna została. To był Mickiewicz. Ten został, té òni tam jeszcze mieszkali na tych kamieniołomach. Tam była taki dom biurowy. W tim oni zamieszkali. Tam chwilę mieszkali, a później, jak oni zmarli, ci rodzice, wtedy te młodzi się wyprowadzili. „I to bëło wszëskò w ti Hëce Mòjszewsczi, jo”? No. No tam nie było dużo ludzi. Tam bëłë właściwie takie cztery te gospodarstwa większe, co mieli dwa kònie. A reszta to bëło wszëskò tam mali, tam po pięć, sześć hektarów do dziesięciu najwyżej. Tam było jakieś dwadzieścia może domów, dwadzieścia. „Dżadek miôł wiãcy hektarów kąsk”. No i bëłë jeszcze te dwa domy były, co były przy lesie. To bëło, przez las trzeba bëło iść. To należało do Mòjszewsczi Hëtë i Polejańska. To był z drugiej strony tu na Borzestowo. „Ale to, jak so szło na stacjã, jo”? Tam, gdzie Irena je, ciotka, „aha, no jo”, Lejków. Tam było. Tam te dwa gospodarstwa, to był Lejk i Warmowski, to należało, i tu były dwa gospodarstwa z drugiej strony, na Borzestowo, a to było na Szklaną. I na Borzestowo były też dwa gospodarstwa. To było też przez las trzeba było iść tam. Ja tam nie, tylko raz ja tam szłam przez ten las. I tam były też te dwa gospodarstwa. To był Trepczyk, to był jesz tu chyba tego Trepczyka krewność. I Trepczyk, i Myszk chyba. To były też takie większe gospodarstwa. Tam mieli już przeszło dwadzieścia hektarów, a reszta to to było wszystko małe. „A dżadek béł sołtysem, czë…”? Dziadek był przed wojną, przed II wojną światową on był szołtysem. A po wojnie nie, to ten sąsiad, ten Szczypior chcał być szołtysem za to, że on się musiał ukrywać, czy tego, także… „Ale òn wrócył, nié, Szczipiór”? Jo, on wrócił. Oni go wypuścili. Oni go nie mieli tam długo. Może jaki miesiąc, albo ileś tam. Nie pamiętam, ale on, oni go wrócili, wypuścili, bo on był już starszy i, że on nie pamięta nic. On nie wie, gdzie synowie są, a oni, to synowie bëlë już taczi starszi. Przeszło dwadzieścia, nié, po dwadzieścia pięć, czy ileś tam lat. „A òni przeżëlë”? Jo, oni przeżëlë. „Jo”? No właśnie, bò òni nie bëlë, że nie podpisali tej listy Eingedeutschte. „A co to je ta lësta”? To bëła taka lista, że oni się, no jakaś mieli wtedy, jak to tera mówi, mieli dwa dowody: niemiecki i polski. A oni się na niemiecki zrzekli, że oni już będą Niemcami służyć. Tam nie było u nas, to tylko ten jeden, ten Stankowski był, co oni, ten, co to go wzięli tam do tego, co on nie przyszedł z tego. Ruskie go nie puścili, a reszta to nie mieli podpisane tych listów. „Lepi bëło jã pòdpisac? Jak to wëzdrzało”? No bo wtedy oni dostali więcej. Oni dostali i tam ten przydział, więcej cukru, mąki, tam tëch kaszów, takich rzeczy, a Polacy nie dostali. Ti tam nic nie dostali, a òni dostali, także nie wiém, że òni tedë służëlë Niemcóm, że zdradzali Polaków.