Przejdź do treści
X

Relacje

Eleonora Szopińska

Eleonora Szopińska

39-ty rok zastał mnie w Kamienicy Królewskiej

Komentarz

Latem 1939 roku sytuacja międzynarodowa stawała się napięta. III Rzesza od dłuższego czasu przedstawiała roszczenia dotyczące rewicji Traktatu Wersalskiego, a także przyłączenia Gdańska i tzw. „Korytarza” (obszaru pomiędzy niemieckim Pomorzem a Prusami Wschodnimi). Wśród ludności zamieszkującej obszar przygraniczny było oczywiste, że konflikt może wybuchnąć w każdej chwili. W sierpniu 1939 roku z tego względu obywatele polscy zamieszkujący Pomorze, którzy posiadali krewnych lub znajomych w głębi Polski, często tam wysyłali kobiety i dzieci. Analogicznie postępowali Kaszubi pracujący w Gdańsku w organizacjach polskich – kierując swoje rodziny poza miasto, na tereny wiejskie. Nie mogąc przewidzieć konsekwecji pierwszych dni konfliktu, wierzono, że daje to większą szansę na bezpieczeństwo i uniknięcie nieszczęścia. 

PL

39-ty rok zastał mnie w Kamienicy Królewskiej, ale ponieważ mama była nauczycielką, a ojciec też dał się znać, jako wielki patriota, więc bali się bardzo i ojciec załatwił z jednym ze strażników, który mieszkał w Inowrocławiu, żebyśmy tam na rozpoczęcie tej wojny – której się spodziewaliśmy – żebyśmy tam się przenieśli. No ojciec został w Kamienicy Królewskiej, a mama z trójką dzieci, to znaczy była jeszcze siostra i brat, myśmy się przenieśli właśnie do Inowrocławia. I tam właśnie nas zastała wojna. Proszę pana, ojciec do nas przybył w pierwszych dniach po rozpoczęciu wojny. Przyjechał na rowerze z Kamienicy Królewskiej do Inowrocławia. Tak jak on mówił – tutaj zostawił rower, roweru nie było. Jak tylko gdzie indziej zobaczył rower, on sam zabrał ten rower i też pojechał. Po prostu taka była potrzeba. No i on na tym rowerze przyjechał. Za długo ojciec nie był, bo tylko jeden dzień w domu u nas i od razu do nas, do tego tam strażnika, Niemcy się dobijali do drzwi. Mama otworzyła i oni wszystkich mężczyzn zabrali.

Ojciec po kilku dniach wrócił, wypuścili ich i – proszę pana – zabrał nas do Kamienicy Królewskiej z powrotem. No, oczywiście, przyjechaliśmy, myśleliśmy, że zajmiemy swoje mieszkanie. Niestety, mieszkanie było zaplombowane. I nas przyjęła, na dole mieszkała rodzina kolejarska państwa Szczypiorów i oni nas przyjęli do swojego domu. Myśmy u nich mieszkali po prostu, przez tydzień czasu. Ale ponieważ mieliśmy na strychu taką komórkę i pokój, gdzie spała – jakby to powiedzieć – niania, która się nami opiekowała i myśmy ten pokój zajęli, a w tej komórce rodzice po prostu przygotowali sobie taką kuchenkę.